Sensacyjne zwycięstwo w wyścigu 24h Le Mans miesiąc temu rozbudziło apetyty zespołu i polskich kibiców na kolejne sukcesy. Ale wiadomo też było, że po pierwszym podium w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA na torze Spa-Francorchamps pod koniec kwietnia i historycznej wygranej na Circuit de la Sarthe, w kolejnej rundzie, 6-godzinnym wyścigu na torze Monza niełatwo będzie sprostać oczekiwaniom.
Polski zespół stanął na starcie zdeterminowany, by kontynuować świetną passę. Przez dużą część pierwszej połowy wyścigu zajmował miejsce w czołowej trójce i ostatecznie ukończył wyścig na piątej pozycji.
„Nie można wygrać każdego wyścigu, a dzisiaj zdobyliśmy ważne punkty w mistrzostwach” – powiedział menedżer zespołu Sascha Fassbender. „Jesteśmy na drugim miejscu w punktacji, a nasz rywal zdobył pięć punktów więcej, ale przed nami jeszcze dwa wyścigi. Teraz skupiamy się w pełni na rundach w Fuji i Bahrajnie. Będziemy cisnąć i walczyć o mistrzostwo świata do samego końca.”
„Zespół wykonał fantastyczną robotę. Postoje przebiegły idealnie. Mamy bardzo mocną ekipę i świetnych kierowców. Ciężko pracowaliśmy na ten wynik, a będziemy pracować jeszcze ciężej, aby uzyskać oczekiwane rezultaty w kolejnych wyścigach”.
Zespół i kierowcy – nasz rodak Kuba Śmiechowski, Szwajcar Fabio Scherer i Albert Costa Balboa z Hiszpanii – przybyli do Włoch zmotywowani i gotowi na kolejną potyczkę z rywalami na torze. Oreca #34 okazała się szybka od samego początku weekendu, osiągając trzeci i drugi czas w piątkowych treningach. W sobotę odbyła się kolejna sesja treningowa, a następnie sesja kwalifikacyjna, w której Albert zajął piąte miejsce, wyrównując najlepszy wynik zespołu w kwalifikacjach w tym sezonie.
W niedzielę – dzień wyścigu było od rana słonecznie i gorąco. Na pierwszej zmianie pojechał Kuba. Dość szybko pojawił się na torze samochód bezpieczeństwa, stwarzając okazję, by po 30 minutach wyścigu zjechać do boksu po paliwo przed powrotem na tor na szóstym miejscu. W końcówce pierwszej godziny Kuba jechał tuż za prototypem zespołu Vector #10, odpierając ataki rywali i utrzymał szóstą pozycję.
Na początku drugiej godziny Kubę zastąpił z kokpicie Fabio. Pit stop miał miejsce trzy okrążenia zanim zrobiła to większość rywali, dzięki czemu Szwajcar miał przed sobą czysty tor i awansował na trzecią pozycję.
Nastąpił długi okres zielonej flagi. Po dwóch godzinach wyścigu Fabio zajmował czwarte miejsce zaledwie osiem sekund za liderem, ścigając prototyp #22 zespołu United.
Podczas drugiej interwencji samochodu bezpieczeństwa i kolejnego postoju Fabio przekazał samochód Albertowi. Rywale ponownie zjechali do boksów kilka okrążeń później, a w tym momencie załoga polskiego zespołu była już druga, zaledwie pięć sekund za liderem wyścigu.
Piąty postój miał miejsce tuż przed okresem full course yellow, a Albert powrócił na tor trzeci. Po kolejnej zmianie, po czterech godzinach wyścigu Fabio był piąty, 11 sekund za liderem, a pomimo błędu i przejazdu przez żwir w szykanie Ascari, utrzymał tę przewagę do następnego postoju.
Czas wywieszenia żółtych flag nie był szczęśliwy dla polskiego zespołu, który został zmuszony do awaryjnego zatrzymania i uzupełnienia paliwa, a następnie, trzy okrążenia później, musiał ponownie zjechać do boksu. Na 90 minut przed końcem Fabio zajmował szóste miejsce, ale to Albert jechał na ostatniej zmianie. Doprowadził żółto-zielony prototyp #34 do mety na piątym miejscu, zapewniając zespołowi dziesięć cennych punktów.
Wyścigowy weekend na torze Monza oglądało 65 000 fanów. Serię czeka teraz dwumiesięczna przerwa, a kolejna runda Długodystansowych Mistrzostw Świata FIA odbędzie się 10 września na torze Fuji Speedway w Japonii.